Saturday, December 16, 2006

.w.cichości.

są takie dni, kiedy wydaje mi się, że zamarznę przez niego. jak dzisiaj. jakby mi skóra szroniała. jednym głupim "właśnie w takich momentach utwierdzam się w przekonaniu, że nikt mnie nie zna. tylko ja sam" wylał na mnie wielkie wiadro morderczo zimnej wody. jesteśmy ze sobą tak krótko. właściwie gdyby zliczyć z tych trzech miesięcy dni, które spędziliśmy razem, wyszły by z tego niecałe dwa tygodnie. wiem, nie znam go dobrze. ale i nie mam szans poznać, gdy on takimi nagłymi cięciami zamyka mi drogi do siebie. stało się i nie odstanie. teraz ja siedzę w ciszy pociągając nosem, a on suszy pewnie kolejną szklankę piwa w towarzystwie swojego przyjaciela. ta sytuacja prowadzi do nikąd. wiem, że moje urażone milczenie nie rozjaśni mu w głowie. wiem to, a nie potrafię się przemóc.


sama nie wiem, skąd mi się bierze ta wiara, że te ten mój marny płomyczek kiedyś go roztopi.

No comments: